Automatyzacja niesie za sobą wymierne korzyści biznesowe. Zwiększa komfort pracy, skraca czas wykonywania wielu czynności, minimalizuje zużycie surowców oraz pomaga zmniejszyć wydatki. Optymalizacja procesów firmowych ułatwia funkcjonowanie we współczesnym świecie. O tym, jak zautomatyzować fabrykę mebli tapicerowanych, hurtownię tapicerską i zakład tapicerski z panem Adrianem Stelmachem — ekspertem od transformacji cyfrowej — rozmawia Michaela Fuchs.

Michaela Fuchs: Hasło automatyzacja przemysłu brzmi bardzo poważnie. Niektórych może odstraszać. Czy może Pan podać prostą definicję tego terminu?

Adrian Stelmach: Automatyzacja to proces, którego celem jest wykorzystanie maszyn czy systemów do realizacji czynności wcześniej wykonywanych przez ludzi. Oznacza to, że wykorzystujemy rozwiązania systemowe, które ograniczają fizyczną, ludzką pracę. Skala działania w zestawianiu z trudnością wytworzenia sprawiają, że obecnie trudno wyobrazić sobie pracę niektórych przedsiębiorstw bez automatyzacji. To właśnie ona (szeroko pojęta automatyzacja) doprowadza do naturalnego spadku kosztów, co finalnie odczuwają również konsumenci. W końcu to właśnie rozwój technologii przyczynia się do naturalnej deflacji, czyli spadku cen dóbr i usług, które nabywamy.

M.F.: Automatyzacja przemysłu bazuje na nowoczesnych technologiach. Mają one swoich zwolenników, jak i przeciwników. Niektórzy czują lęk przed nieznanym. Wolą korzystać ze starych sprawdzonych metod, które są czasochłonne, zamiast pójść na skróty i zyskać czas na rozwój czy wypoczynek. Czy rzeczywiście jest się czego bać? 

A.S.: Każda zmiana wywołuje u człowieka lęk i niechęć. Są to zjawiska naturalne. Jeżeli zmiana jest narzucona, a związana z nią polityka komunikacyjna nie przebiegała w sposób poprawny — może wywołać bardzo poważne problemy w organizacji. Każdy z nas ma własne przyzwyczajenia i sprawdzone metody na wykonywanie pewnych czynności. To jest tak, jakbym codziennie rano chodził do sklepu pewną utartą i według mnie najkrótszą ścieżką, a nagle Pani przyszłaby do mnie i kazała iść zupełnie inną, bez uzasadnienia. Posłuchałbym i się zastosował? Nie sądzę. Podobnie jest w przypadku zarządzania zmianą. Nie dotyczy to tylko i wyłącznie automatyzacji. Żyjemy w czasach, w których na rynku pracy szalenie trudno o specjalistów. Bezrobocie jest rekordowo niskie. W związku z tym automatyzacja często nie ma przyczyniać się do zwolnień, tylko do wykorzystywania istniejącej kadry pracowniczej w obszarach, w których — dzięki wiedzy i doświadczeniu — można zyskać dużo większą wartość. Uważam, że bać się nie ma czego. Warto jednak edukować się, niezależnie od tego, jaką człowiek wykonuje pracę. Inwestycja w siebie zawsze ma największą stopę zwrotu. A właściciele firm i zarządzający doskonale wiedzą, w jakich obszarach stosowanie automatyzacji czy informatyzacji ma większy, a w jakich mniejszy sens.

M.F.: Czy automatyzacja wymaga specjalistycznej wiedzy oraz umiejętności? Jak radzą sobie pracownicy firm, którym Pan już pomógł? Czy potrzebowali dużo czasu, aby się przyzwyczaić do nowych warunków pracy? Jakie były ich wrażenia?

A. S.: Jedną rzeczą jest znalezienie obszarów, które można zoptymalizować (między innymi za pomocą automatyzacji), drugą dobór odpowiednich narzędzi i rozwiązań, a jeszcze inną wdrożenie. Z doświadczenia wiem, że większość firm realizuje wdrożenie za pomocą firm zewnętrznych. Jest to oczywiście efektywne kosztowo. Firma realizuje konkretny projekt i pobiera opłatę, gdy zlecenie zostało ukończone. Jeżeli chodzi o budowanie koncepcji i dobór rozwiązań… jest różnie. Duże firmy mają odpowiednie działy, które zajmują się optymalizacją procesów technologicznych i biznesowych. Mniejsze takich działów nie posiadają i jeżeli chcą się otworzyć na zmiany, to potrzebują odpowiednich partnerów biznesowych. Jest to oczywiście uzasadnione. Firma, która przykładowo zatrudnia 50 czy 100 osób po prostu nie może pozwolić sobie na utrzymanie sztabu pracowników, którzy zajmują się projektami zmian. Poza tym dochodzi tutaj jeszcze zjawisko „zewnętrznego oka”. Cała siła konsultingu polega na tym, że wprowadza się do firmy bezstronnego obserwatora, który wiele firm widział, więc wie, na co zwrócić uwagę. Nie chodzi on utartymi (wcześniej wspomnianymi) ścieżkami. Dzięki temu ma świeże spojrzenie i pomysły. Czasami działając długo wewnątrz organizacji, nie mamy punktu odniesienia, który może wnieść osoba z zewnątrz. Poza tym mamy pewne emocje, doświadczenia, potrzeby i interesy.

M.F.: Ostatnio podczas jednej z rozmów usłyszałam następujące zdanie. „Jeśli Twojego biznesu nie da się zautomatyzować, zastanów się, w którym momencie nastąpi blokada, która może przyczynić się do jego upadku”. Czy zgadza się Pan z tym stwierdzeniem? Czy każdą firmę da się zautomatyzować?

A. S.: Nie do końca mogę się zgodzić. Biznes to ludzie. Nie chodzi o to, żeby automatyzować za wszelką cenę. Jeszcze kilkanaście lat temu firmy produkcyjne inwestowały zyski w optymalizację swoich procesów produkcyjnych z wykorzystaniem automatyzacji, aby móc produkować więcej przy podobnej liczbie zatrudnionych osób. Cała trudność polegała na tym, żeby wzrost wolumenów rósł dynamicznie przy nieproporcjonalnie niższych kosztach (w tym zatrudnienia). Było to spowodowane ciągłym wzrostem konsumpcji produktów wewnątrz kraju, zwiększeniem sprzedaży na rynki zagraniczne i pokłosiem generalnego, nieustającego rozwoju naszego państwa, który bywał nazywany „zieloną wyspą” na mapie Europy (szczyciliśmy się wzrostem gospodarczym nawet w trudnych czasach, gdzie inni przeżywali kryzysy).

W tej chwili sytuacja jest zupełnie inna. Bardzo często brakuje ludzi do pracy, zwłaszcza na stanowiskach specjalistycznych. Koszty energii rosną geometrycznie. A nasz największy partner gospodarczy — Niemcy, przeżywa zdecydowane spowolnienie. To wszystko powoduje, że koszty rosną bardzo szybko. Kluczowe pytanie, jakie należy sobie zadać: Czy mogę przenieść koszty na mojego klienta przy zachowaniu takiego samego popytu? Jeżeli tak, to dobrze. Jeżeli nie, bo nie wytwarzam dóbr pierwszej potrzeby lub konkurencja jest krok przede mną, muszę przygotować się na spadek przychodu. Uważam, że w każdej firmie można pewne procesy zautomatyzować. Nie mówimy tylko o produkcji. Dotyczy to procesów księgowych, komunikacyjnych, obiegu dokumentacji itd. Wchodzimy powoli w epokę, w której przetrwają najsilniejsi i najlepiej przygotowani. Automatyzacja w wielu obszarach pomoże uodpornić się na trudniejsze czasy i być przygotowanym na nowe wymogi naszych kontrahentów (gdzie również dynamika jest coraz większa).

M.F.: Jakie są wady i zalety informatyzacji przemysłu?

A. S.: Trudno odpowiedzieć ogólnie. Wydaje mi się, że wady pojawiają się przede wszystkim na początku i są spowodowane brakiem zrozumienia idei (jak w każdym procesie zmian w organizacji). Jeżeli pracownicy nie rozumieją przyczyn, z założenia nie chcą nic zmieniać. To jest bardzo poważne utrudnienie. Źle przeprowadzony proces zakupowy (zbyt szybko) również może przyczynić się do tego, że kupimy system, który nie spełni swojego zadania. W podejmowaniu decyzji o automatyzacji i informatyzacji na pewno pomaga dobrze zbudowana mapa drogowa transformacji. Ponadto warto policzyć zwroty z inwestycji w poszczególnych obszarach, które mają podlegać procesowi zmiany. Dzięki temu możemy wybrać ten, gdzie faktycznie decyzja jest najbardziej uzasadniona ekonomicznie.

Zalet jest wiele. Przede wszystkim ograniczamy koszty i podnosimy wydajność. Do tego dochodzą kwestie kontroli jakości. Zbieranie i automatyzacja obiegu danych przyczynia się z kolei do tego, że szybciej można podejmować decyzje operacyjne i strategiczne. Podam przykład. Wiedząc, za jaką składową kosztu wytworzenia odpowiada energia elektryczna na danej maszynie, możemy ją porównać z innymi i wyciągnąć odpowiednie wnioski. Dzięki systemowi planowania produkcji ograniczamy przestoje związane m.in. z tym że do operatora zbyt późno docierają pewne informacje. Chcąc dokładniej odpowiedzieć na pytanie, należałoby w pierwszej kolejności zdefiniować konkretny obszar automatyzacji czy informatyzacji. Na tej podstawie można zbudować zestawienie zalet i wad.

M.F.: W jaki sposób automatyzacja lub informatyzacja może pomóc tapicerom? Jak powinna wyglądać tapicernia 4.0.? Czy z tego rozwiązania powinni skorzystać wyłącznie właściciele dużych zakładów tapicerskich? Z jakich udogodnień mogą skorzystać tapicerzy, którzy prowadzą jednoosobową działalność gospodarczą?

A. S.: Systemy informatyczne mają tę cechę, że można przeprowadzić pierwsze wdrożenie naprawdę małej funkcjonalności, którą da się rozwijać. Myślę, że dla małych tapicerni wartościowy byłby system, który na bieżąco liczy, jakie są koszty wytworzenia danego elementu, biorąc pod uwagę wykorzystany materiał, czas pracy, energię. Dzięki temu można po czasie porównać, ile tak naprawdę zarabiamy na każdym produkcie. W dużych tapicerniach, gdzie pracuje więcej ludzi dochodzi kwestia komunikacji. Bardzo mocno usprawniłby pracę system, który pozwala pracownikom na bieżąco wyświetlać informacje t.j. instrukcje, komunikaty, zlecenia, a także zbierać informację zwrotną, np. problemy, potrzeby, rozpoczęcie i zakończenie pracy. Chcąc wybrać konkretny system, który będzie zgodny z ideami Przemysłu 4.0 ,należałoby w pierwszej kolejności przyjrzeć się obecnemu procesowi produkcyjnemu od strony wykonywanych przez pracowników czynności oraz obiegowi informacji między nimi. Na tej podstawie zawsze da się znaleźć pewne elementy, które warto udoskonalić czy zoptymalizować.

M.F.: Jakie rozwiązania technologiczne usprawnią funkcjonowanie hurtowni tapicerskiej, zarówno tej, która prowadzi sprzedaż stacjonarną, jak i tej zarabiającej online?

A. S.: Przede wszystkim automatyzacja przepływu informacji ze sklepu online na produkcję/magazyn. Jeżeli zakład produkuje po dokonaniu zakupu, a nie na stok magazynowy, dobrze byłoby, aby zamówienie od razu lądowało w kolejce zleceń na poszczególnych stanowiskach produkcyjnych. Dzięki temu zaraz po zamówieniu wewnętrznie widać informację, kiedy towar będzie wyprodukowany i kiedy pojawi się w magazynie. Do tego dochodzi kwestia odpowiedniego planowania przestrzeni magazynowej i wydawania oraz przyjmowania towaru. Gdybym miał znaleźć jedną rzecz do usprawnienia, zacząłbym od komunikacji między ludźmi i od tego, w jakich sytuacjach w przedsiębiorstwie trzeba dzwonić czy wypisywać ręczne raporty. Zastanowiłby się, jak systemowo można to przyspieszyć.

M.F.: Producenci mebli tapicerowanych również korzystają z nowoczesnych technologii. Jakie formy automatyzacji mógłby Pan im zaproponować?

A. S.: Zależy to od skali przedsiębiorstwa i strategii biznesowej. Automatyzacja czy generalnie przeprowadzanie procesu digitalizacji powinny być elementem realizowanej strategii. Nowoczesne technologie to aktualnie nie fanaberia, ale konieczność, dzięki której można przetrwać. Zwłaszcza średnie i duże przedsiębiorstwa. To, czy firma wdraża systemy wózków samojezdnych AGV, robotyzację, bezprzewodową komunikację między stanowiskami, system planowania zasobów ERP, czy po prostu dokona digitalizacji raportowania, zależy przede wszystkim od indywidualnych problemów, z jakim boryka się konkretny zakład. Oczywiście są pewne cechy wspólne dla zakładów w tej samej branży i dedykowane rozwiązania.

Prawda jest jednak taka, że do każdego klienta należy podejść indywidualnie, bo to, co działa u jednych, może nie sprawdzić się u innych. Polecam korzystać przede wszystkim z doradców i osób, które na co dzień wdrażają rozwiązania oparte o nowe technologie. Dzięki temu utrzymamy efektywność ekonomiczną. Nie trzeba zatrudniać ludzi do analizy procesów. W pierwszej kolejności warto np. umówić się na bezpłatną konsultację. Później można przeprowadzić wstępny audyt lub wizytę referencyjną, która pozwoli podejrzeć rozwiązania u innych firm (niekoniecznie konkurencyjnych). Następnie można określić koncepcję na projekt pilotażowy o małej skali, który pokaże, czy zaproponowany kierunek jest odpowiedni i pokrywa się z założeniami. Przede wszystkim polecam metodę małych kroków. W końcu, żeby zjeść słonia, trzeba go pokroić na kawałki. Podobnie jest ze wdrażaniem nowych technologii, których jest mnóstwo.

M.F.: Czy mógłby Pan udzielić wskazówek przedsiębiorcom z branży tapicerskiej, które mogłyby im pomóc przetrwanie obecnego kryzysu?

A. S.: Skoncentrowałbym się na automatyzacji zbierania danych kosztowych, w szczególności tych, które dotyczą mediów. Bardzo często prosty system, który faktycznie zbiera dane bezpośrednio ze źródła, jest w stanie wskazać wiele anomalii już po kilku tygodniach. Do tego dochodzi przyspieszenie komunikacji między pracownikami produkcyjnymi a planowaniem czy jakością. Kolejną rzeczą są automatyczne instrukcje operatorskie, dzięki którym znacznie szybciej przebiega wdrożenie nowego pracownika do pracy. Myślę, że inne kwestie mogą być już bardziej indywidualne i zależące m.in. od konkretnych wolumenów produkcyjnych, liczby zatrudnionych osób, skali działalności i źródeł pozyskiwania klientów.

M.F.: Dziękuję za rozmowę i życzę wielu sukcesów.

A. S.: Serdecznie dziękuję i zachęcam do kontaktu, i bezpłatnej konsultacji. Myślę, że dużo można się dowiedzieć, dzięki czerpaniu z wzajemnych doświadczeń.

Jeśli zainteresował Cię temat automatyzacji przemysłu, posłuchaj podcastu autora cyfrowy bliźniak. Zajrzyj też na stronę internetową eksperta, gdzie możesz zostawić swój kontakt i umówić się na bezpłatną konsultację.

Chcesz zautomatyzować swój biznes? Nawiąż współpracę ze specjalistami amiSter sp. z o.o. sp.k lub odwiedź bloga.

 

*Wywiad jest owocem bezpłatnej współpracy biznesowej.


Comments

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Zarejestruj się

Reset hasła

Wpisz nazwę użytkownika lub adres e-mail, a otrzymasz e-mail z odnośnikiem do ustawienia nowego hasła.

Membership

An active membership is required for this action, please click on the button below to view the available plans.